W poprzednich wpisach dotyczących prawa spadkowego zostało szczegółowo opisane jak wyglądają przewidziane w polskim prawie ścieżki dziedziczenia: testamentowa i ustawowa. Zastanówmy się teraz, co dzieje się w sytuacji, gdy zmarły zostawi testament, w którym postanowił zapisać cały majątek jednej osobie, pomijając pozostałych spadkobierców ustawowych. Posłużmy się tu fikcyjnym, skrajnym przykładem Jana, który miał żonę i trójkę dzieci. Po jego śmierci ujawniono testament, w którym ku ogromnemu zdziwieniu rodziny, okazało się, że zmarły cały majątek zapisał swojej kochance. Zbulwersowana tym faktem żona udała się do radcy prawnego z prośbą o poradę, czy może w jakikolwiek sposób odzyskać choćby część spadku dla siebie i dzieci. Odpowiedź jest twierdząca, gdyż na szczęście z pomocą w tym przypadku przychodzi instytucja zachowku. Na czym to dokładnie polega?
Zstępnym (czyli dzieciom, wnukom itp.), małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy należy się połowa wartości udziału spadkowego, który by im przypadał przy dziedziczeniu ustawowym. Czyli jeśli przykładowo żona w ramach dziedziczenia ustawowego dostałaby połowę spadku, ale została pominięta w testamencie, to przysługuje jej roszczenie o zachowek, w ramach którego może domagać się ¼ spadku (czyli połowy z tej połowy spadku, którą dostałaby, gdyby nie była pominięta). I tak przenosząc to na przykład Jana, w tej sytuacji, gdyby nie było testamentu, jego żona i trójka dzieci dostaliby każdy po ¼ zostawionego przez zmarłego majątku. W związku z pominięciem ich w testamencie przysługują im więc roszczenia o połowę swoich ustawowych udziałów, a więc każdy może domagać się od spadkobiercy po 1/8 spadku. Wychodzi więc na to, że w naszym przykładzie kochanka męża będzie musiała podzielić się połową spadku z jego żoną i dziećmi. Jeszcze gorzej dla niej sytuacja wygląda, jeśli okazałoby się, że dzieci są małoletnie, a żona trwale niezdolna do pracy. Wtedy bowiem każdemu przysługiwałoby 2/3 jego ustawowego udziału, czyli w naszym przykładzie 1/6 spadku. Zatem sumując roszczenia całej czwórki mamy aż 4/6 spadku, które spadkobierca testamentowy musiałby oddać uprawnionym z tytułu zachowku.
Czy jednak zawsze wymienionej wyżej grupie najbliższych spadkobierców ustawowych przysługuje roszczenie o zachowek? Co w sytuacji, gdy nie chcemy, by któryś z naszych bliskich dostał cokolwiek ze spadku po naszej śmierci? Prawo przewiduje taką opcję, możemy bowiem wydziedziczyć poszczególnych spadkobierców. Aby tego dokonać, musi zaistnieć jedna z następujących przesłanek, dotyczących zachowania wydziedziczanego spadkobiercy, który:
1) wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego;
2) dopuścił się względem spadkodawcy albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci;
3) uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych.
Warto przy tym pamiętać, że wydziedziczenie np. dzieci, nie powoduje wydziedziczenia jego dzieci. Zatem, jeśli Jan wydziedziczy syna, to na jego miejsce uprawnienie będą wnuki – dzieci syna.
Jeśli jednak zmarły nie zdążył wydziedziczyć danej osoby, wciąż jeszcze nie wszystko stracone i istnieje szansa na ochronę spadkobiercy testamentowego przed roszczeniem o zachowek ze strony spadkobiercy ustawowego. Może bowiem zaistnieć któraś z przesłanek uznania takiego spadkobiercy za niegodnego dziedziczenia. Spadkobierca może być uznany przez sąd za niegodnego, jeżeli:
1) dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy;
2) podstępem lub groźbą nakłonił spadkodawcę do sporządzenia lub odwołania testamentu albo w taki sam sposób przeszkodził mu w dokonaniu jednej z tych czynności;
3) umyślnie ukrył lub zniszczył testament spadkodawcy, podrobił lub przerobił jego testament albo świadomie skorzystał z testamentu przez inną osobę podrobionego lub przerobionego.
Inną opcją obrony przed roszczeniem o zachowek jest wykazanie, że dany spadkobierca ustawowy otrzymał od spadkodawcy za jego życia darowizny, których wartość jest co najmniej równa wysokości należnego zachowku (istnieją tu oczywiście pewne wyłączenia, np. nie liczą się drobne, zwyczajowo przyjęte darowizny).
Jeśli jednak wiemy, że spadkodawca chce uczynić nas swoim jedynym spadkobiercą i spodziewamy się w przyszłości sporów o zachowek z innymi ustawowymi spadkobiercami, najlepiej spróbować zabezpieczyć się przed tym roszczeniem jeszcze za życia spadkodawcy. Ale to już temat na inne wpisy.